Przypisani Północy
Stowarzyszenie Kulturalne z siedzibą w Olecku

Wycieczka do Olecka - 1984


Wyjątkowa wycieczka do Olecka 1984. Kiedyś Eva i Gunter wpadli na wspaniały pomysł zorganizowania wycieczki do Olecka. Uczestnicy zgłosili się wcześniej, niż się spodziewano. Z kochaną przewodniczką wycieczki Waltraut i roztropnym kierowcą autobusu Wernerem jechaliśmy do naszej starej ojczyzny. W większej części znaliśmy się wcześniej, zbliżyła nas do siebie radość, ale również melancholia, taka wspólnota sprawiła, że podróż ta była dla nas ogromnym przeżyciem.

W Hanowerze podczas przesiadki z głównego dworca kolejowego do ZOB pomogły nam Inge, Hilde i Brigitte. Nocą jechaliśmy przez DDR a rankiem we Frankfurcie nad Odrą dosiadł się do nas polski przewodnik wycieczki, witając się następującymi słowami: „Nazywam się Siła, jestem przewodnikiem wycieczki." Zdanie to pozostało jego codziennym powitaniem oraz jego znakiem szczególnym, zawsze wywoływało to nasz aplauz. Opiekował się nami dobrze i towarzyszył nam aż do Pomellen, stacji granicznej w drodze powrotnej. Pierwszy raz zrobiliśmy przystanek w Toruniu w hotelu Helios, przy pięknej słonecznej pogodzie mieliśmy czas pospacerować wzdłuż Wisły, obejrzeć Muzeum Kopernika i inne warte zwiedzenia miejsca. Następnego dnia jechaliśmy przez Ostródę, Olsztyn. Kętrzyn, Mikołajki, Johannesburg, Orzysz i Ełk do Olecka.

Zrobiło się ciszej w naszym autobusie, kiedy wjechaliśmy przez Ludendorffring do miasta. Nie byłem w stanie opowiedzieć, co się wtedy w każdym z nas działo. Mieszkaliśmy w Ośrodku „Katamaran" nad jeziorem. Był to najskromniejszy ośrodek podczas całej podróży, ale przyjęliśmy to ze spokojem. W Olecku miały miejsce przypadkowe i zaplanowane spotkania z ziomkami, tak na przykład z Bochen, z Kathe i jej mężem, z Klausem i Fritzem. Do dzisiaj do końca nie jestem pewny, kto i kiedy warzył „niedźwiedzi pazur", w każdym razie stał wieczorem na stole, podczas gdy my po wesołej rundce byliśmy razem i mieliśmy sobie wiele do opowiedzenia.
W Olecku byliśmy trzy dni, podczas gdy niedziela z zaplanowaną wycieczką po Mazurach była gwoździem programu naszej podróży. Jechaliśmy przez prawie niezmienione Wydminy do Giżycka, zrobiliśmy sobie przejażdżkę parowcem po Jeziorze Lowentin, obejrzeliśmy pański dwór w wiosce feudalnej w Steinort, byliśmy w Rasteburgu w starym zakonie i wysłuchaliśmy koncertu organowego w kościele w Świętej Lipce. Była to wycieczka przez krainę, gdzie zatrzymał się czas: z rozległymi polami zbóż, stadami bydła na szerokich łąkach, z końmi, wieloma strumykami, grupkami gęsi czy ulami, z polami pełnymi chabrów i maków, z lasami i cały czas pojawiającymi się jeziorami.
Dwa pozostałe dni w Olecku mieliśmy do naszej dyspozycji. Gerda była ze swoim mężem w ich starym domu iwróciła oczarowana tak wielką gościnnością. Eva i Ursel doświadczyły najsilniejszych wrażeń w katolickim kościele, gdzie organista sam dla nich zagrał i gdzie pogrążyły się w rozmyślaniach, Elizabeth opiekowała się swoim chorym znajomym.

Gunter rozdał Niemcom w mieście podarki, Lora pojechała z synem na Szeską Górę, Gunter wybrał się z żoną do młyna w Sedrankach i do Stosnau, Elly i Herbert powędrowali do Ouellenberg, Ursel i Franza a także mojego brata z rodziną imnie ciągnęło do Gordejek. Z Gordejkami czas również nie obszedł się łaskawie.

Dwóch ostatnich domów już nie ma, również dom Leperskiego i Sabrowskiego ze starą kuźnią zawaliły się. Za to stara chałupa obok Heinsa znowu jest gotowa do zamieszkania. Dom Bendncha rozpada się, a w innych gospodarstwach walą się też pojedyncze zabudowania, tak jak u Kobiałków stodoła, u Heinsa budynek mieszkalny, u Spakowskiego stodoła a u Wolgiena dom mieszkalny. Ale u Joszko jest na dachu stajni tak jak 50 lat temu gniazdo bocianów. W naszym dawnym mieszkaniu mieszka Polka z dwójką dzieci. Poczęstowała nas kawą, ciastem i koniakiem i oprowadziła nas po domu. Pokój klasowy służy jako przedszkole, zajęcia szkolne odbywają się w domu wspólnoty wiejskiej. Tak, a potem chcieliśmy koniecznie się wykąpać. Przez ogród warzywny, przez wielkie chwasty nie mogliśmy dostać się do jeziora, u Nadolnego też się nie udało, ale u Heinsa prowadziła stara ścieżka wprost do jeziora. Pływanie tutaj było wzniosłym wydarzeniem było jednym z powodów mojej podróży. Co jeszcze zostało z ruin, nie wiem,na pewno nie ma już domów rodzin Lewohn i Klein, zniknął też budynek dworca. A Kl Gordejki nie jest już kołchozem. O Treuburgu pisano już wiele w Treuburger Heimatbrief. Ja chciałbym dodać, że Treuburg z nową nazwą stał się też nowym miastem. To co się nie zmieniło, to krajobrazy dokoła. Są one może jeszcze piękniejsze! Mąż Gerdy pożegnał Treuburg krótką mową, która odzwierciedlała to, co mieliśmy w sercach.

Jechaliśmy przez Giżycko, Rastenburg, Bartenstein, Frauenberg i Elbląg do Marienburga. Miasto to zostało po wielkim zniszczeniu odrestaurowane i mieliśmy czas na małe zwiedzanie. Potemdroga prowadziła przez Dirschau doGdańska do hotelu Orbisu „Heweliusz". Mieliśmy jeden dzień na zwiedzanie starówki i na wycieczkę do Sopotu.
Po drodze odwiedziliśmy Oliwę i moim zdaniem, mówiąc za nas wszystkich było to największe przeżycie z naszej podróży. Ciasno stłoczeni staliśmy, my ludzie różnych narodowości, w starej katedrze, modliliśmy się razem za pokój i słuchaliśmy granej na starych organach „AveMaria". Nasza podróż zbliżała się ku końcowi, i napięcie opuściło nas. Jechaliśmy przez Kaszuby, mijając Słupsk, Koszalin do Szczecina. Tutaj spędziliśmy nasz ostatni wspólny wieczór przy dobrym jedzeniu, winie i wódce, z przemowami, śpiewem i zabawnymi rozmowami. To była podróż w przeszłość z nowymi wrażeniami. Jakaś Polka powiedziała nam: chcielibyśmy, żeby Mazury pozostały zielonymi płucami Europy. Uważam, że każde miejsce z głębokimi lasami i krystalicznie czystymi jeziorami, może sprostać temu zadaniu tak długo, jak ludzie będą się z nim rozsądnie obchodzić.

Na podstawie Tygodnika Oleckiego 2004r.
„Treuburger Heimatbrief" nr 8 listopad/grudzień 1984
Heine Lepkowski Apartado 389, 1250 Escazu, Costa RicaKoło
Tłumaczenie: Paulina Iwanowska, ze środków finansowych Urzędu Miasta w Olecku
Fotografie z książki: Grenz R., Der Kreis Treuburg. Ein ostpreussische Heimatbuch, Lübeck 1971.
Zmieniony ( 16.11.2006. )
Opracowanie: J .Kunicki
 

Strona główna   Publikacje

Ostatnia aktualizacja:  03 grudnia 2010  w@m